Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 20.11.2012 A A A
„Mistrz” –owski usypiacz już nuży w kinach
OLGA PLESIŃSKA
Kadr z filmu "Mistrz"

Długo wyczekiwany, rozreklamowany obraz Poula Thomasa Andersona wszedł parę dni temu na ekrany Polskich kin… i okazał się najnudniejszym filmem, jaki widziałam w ostatnim, raczej dłuższym, czasie. A oglądam całkiem sporo.


„Mistrz” to historia L. Rona Hubbarda, założyciela Kościoła Scjentologów. A może raczej historia Freddiego- agresywnego, straumatyzowanego wojennego weterana, który parając się różnych zajęć trafia niechcący na statek swojego przyszłego duchowego przywódcy. Adams pokazuje drogę nowicjusza w Kościele Scjentologicznym od momentu pierwszego spotkania z guru, do całkowitego wchłonięcia w panującą tam strukturę.

 

Brzmi super. Tak właśnie sobie pomyślałam, gdy zobaczyłam pierwsze zapowiedzi „Mistrza”. Oczekiwałam rozrywki (jestem fanką Scjentologów, nie chce mi się wierzyć, że ktoś może wierzyć w to, w co oni wierzą) i ciekawostek  na temat Sprawy. Otrzymałam potwornie długi, monotonny i nieciekawy film, z którego ciężko wyczytać cokolwiek na temat Kościoła Scjentologów. Choć może nie opowiedzenie o wierzeniach było intencją reżysera. Jednak film jest zrealizowany w taki sposób, że doprawdy nie wiem, co mogło być jego intencją.

 

„Mistrza” nie ratują ani ładne kadry autorstwa Mihai Malaimare Jr., ani dobrze zagrana rola Freddiego (Joaquina Phoenix).

 

W filmie pada z ust pewnej kobiety zdanie, które dotyczy nowej książki napisanej przez Hubbarda. Brzmi ono mniej więcej: „Tą treść można by zawrzeć na trzech stronach ulotki i rozdawać na ulicy przechodniom”. To samo można by zrobić z „Mistrzem”- skrócić go co najmniej o połowę i puszczać tylko w porannych godzinach.

 

Bo „Mistrz” to doskonały lek na bezsenność.

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (1)
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...