Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 15.10.2012 A A A
„Delikatność” Davida Foenkinosa
ALEKSANDA WÓJCIK

Piękna historia przypadkowego pocałunku. Milion sprzedanych egzemplarzy we Francji. Mowa o jednej z najbardziej uroczych książeczek, jakie ostatnio czytałam – „Delikatności” Davida Foenkinosa. Ekranizacja bestselleru trafi na ekrany polskich kin już 19 października.


Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę? To powieść, która zaczyna się od happy endu. Nathalie – główna bohaterka to esencja kobiecości delikatnej, zwiewnej i wiecznie świeżej. Pewnego dnia na ulicy zaczepia ją mężczyzna jak ze snu – François. Idealny przykład miłości platońskiej – bohaterowie spotykają się by odtąd wieść błogie życie połączonych połówek. Nawet po ślubie nic się nie zmienia.

 

Idylla zostaje jednak przerwana, kiedy mąż głównej bohaterki ginie potrącony przez samochód. Nietrudno się domyślać, jak wielkie jest cierpienie Nathalie, która w jednej chwili traci sens swojego istnienia. Przez trzy lata egzystuje, bo jak inaczej określić jej puste i bezbarwne życie.

 

Pewnego dnia do jej gabinetu wchodzi przypadkowy pracownik – Szwed Markus. Niesiona jakimś porywem serca, kobieta całuje podwładnego. Ten irracjonalny impuls budzi ją ze snu. Fajtłapowaty, nieprzystojny Markus w jakiś magiczny sposób odnajduje dawną Nathalie. Otoczenie jest co najmniej zdumione tą nagłą zmianą w życiu wdowy. Jednak oryginalne poczucie humoru, spokój i pozorna bezradność mężczyzny sprawiają, że znów zaczyna jej na kimś zależeć. Po raz pierwszy od trzech lat wreszcie czeka na telefon, na wieczór, na spotkanie. To uczucie, które się nie spieszy. Myśli tych dwojga dojrzewają powoli, nim będzie można nazwać je miłością. On początkowo ma wrażenie, że to jakiś żart, próbuje nawet zerwać tę znajomość. Ona znajduje miłość, której nie chciała i nie szukała.

 

Najbardziej urzeka styl Foenkinosa, bo przecież tę historię można by opowiedzieć inaczej. Początek, aż do śmierci męża sprawia wrażenie filmu odtwarzanego w przyspieszonym tempie – ledwo się poznali, a już się zachłysnęli miłością i szczęściem. Później jest smutna rzeczywistość po śmierci Françoisa. Jednak największą część powieści stanowi historia od ego przypadkowego pocałunku. Właśnie tu znajdziemy świetne dialogi i rozwiązania słowne. Tutaj mieszka cały niewymuszony urok tej powieści. Każda cząstka poprzedzona jest krótką listą ulubionych filmów Nathalie, albo wyników Ligue, wbrew pozorom nie rozbija to jednak lektury. Dla mnie to raczej sygnał, że autor chciał odtworzyć coś ze świata „Amelii”. Trudno mierzyć się z historią jak tamta. Jednak wydaje się, że Foenkinos wychodzi z tego pojedynku obronną ręką.

 

„Delikatność” to historia drogi od człowieka do człowieka. To piosenka o bólu i na nowo odnalezionym sensie. Foenkinos nie tworzy harlequinu. Miłość Nathalie i Markus to dach z widokiem na Paryż, pudełko cukierków Pez i zabawa w chowanego w babcinym ogrodzie. Teraz już tylko pozostaje nam odliczać dni do premiery. Jeśli film jest chociaż w połowie tak dobry jak ta niewielka książeczka, to musicie go zobaczyć!

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...