Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 08.12.2014 A A A
Konstanty Ildefons Gałczyński: Wiersze zebrane. T.I i II
WALDEMAR KUGLER
Materiał prasowy

Nie co dzień na polskim rynku książki pojawiają się pełne edycje dzieł zebranych polskich poetów. Chętniej czyta się Gombrowicza i Mrożka niż Słonimskiego czy Gałczyńskiego właśnie. Wydawnictwo Prószyński  i S-ka wyświadcza wielką przysługę polskiej kulturze wydając jak do tej pory najpełniejsze wydanie wierszy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Podstawą przedruku większości tekstów było wydanie Dzieł w pięciu tomach pod red. Kiry Gałczyńskiej i Barbary Kowalskiej z roku 1979. W trakcie prac sięgano także po pierwodruki chcąc poprawić drobne omyłki i opuszczenia w tekstach. Niestety na próżno szukać komentarzy czy objaśnień w tekście.


Wszystko dlatego, że– czego nie ukrywają redaktorzy w nocie edytorskiej – jest to wydanie mające charakter popularny. Studenci polonistyki i badacze literatury przeprowadzający głębsze analizy tekstualne winni jednak sięgnąć po wcześniejsze wydania wierszy Gałczyńskiego.

 

Prace nad dwoma tomami polegały także na poszerzeniu zbioru o nowe pozycje, które dotychczas publikowane były w wyborach dzieł poety. W wypadku tekstów, które opublikowane zostały po raz pierwszy, podstawą stały się pierwodruki i przypisy. Dlatego też jest to ważna pozycja dla każdego miłośnika literatury polskiej.

 

Zarówno szata graficzna okładki jak i grubość dwóch tomów (tom I „Szarlatanów nikt nie kocha”– 740 stron, tom II „Portret muzy”- 976 stron!) kojarzyć się może czytelnikowi z PWN-owskimi wydaniami Słowników Języka Polskiego. Nie jest to jednak wada. Cieszy skrupulatność w zbieraniu materiałów oraz przypisy znajdujące się na końcu tomu. Przypisy te pozwalają poznać kontekst wiersza i bardziej zrozumieć opisane w utworze zjawiska czy historie. Trzeba niestety stwierdzić, że o wiele wygodniejsze byłoby jednak umieszczenie komentarzy bezpośrednio pod wierszami, w przypisach dolnych. Wertowanie za każdym razem 900-stronicowego tomu jest nie lada wyzwaniem dla dłoni i palców.

 

Szczególne słowa uznania należą się najsłynniejszemu badaczowi poety, Jerzemu Stefanowi Ossowskiemu, który czuwał nad pracami redakcyjnymi oraz jest autorem bardzo merytorycznych wstępów do obydwu tomów. Opisuje w nich nie tylko biografię poety, ale także zajmuje się innymi aspektami historyczno-literackimi, które mniej lub bardziej oddziaływały na pisarstwo tego kontrowersyjnego poety i pisarza. Ossowski zauważa, że „Dzieło Gałczyńskiego nie przestaje, jak się rzekło, budzić zainteresowania, sprawiać przyjemności intelektualnej i emocjonalnej kolejnym pokoleniom czytelników; jego wartości estetyczno literackie są na tyle oryginalne, bogate, żywotne i wielorakie, że mogą sprostać gustom dzisiejszych czasów. Gałczyński był artystycznym kreatorem wielu niezapomnianych, baśniowych, subtelnych liryków miłosnych XX wieku. Zrywał z pretensjonalnością języka, w swoich wierszach idealizował festyny ludowe, małe kina, melancholijne księżyce, fascynowała go jarmarczna magia kataryniarzy, zaczarowane dorożki. Zwyczajne sprawy ludzkie, traktowane w sposób naturalny i serdeczny, doczekały się artystycznego spełnienia”. Słowa te można odnieść nie tylko do pojedynczych utworów poety, ale także do omawianych tomów poezji. Mimo rangi klasyka, jaką zdobył sobie w literaturze, mimo wielkiej popularności i rezonansu kulturowego, Konstanty Ildefons Gałczyński wciąż pozostaje pisarzem, który nie doczekał się ani wyczerpującej monografii bibliograficznej, ani krytycznego wydania dzieł zebranych.

 

Czytelnik dzięki znajdującym się w obu tomach wierszom ma szansę poznać Gałczyńskiego nie tylko jako popularnego autora Teatrzyku Zielona Gęś, ale także jako zdolnego obserwatora współczesnego sobie świata literackiego Warszawy i Krakowa. Poza słynną Zaczarowaną dorożką (dla wielbicieli podpowiedź: tom I, strona 114) zdarzały się w jego karierze także zawstydzające dzisiaj bałwochwalcze wiersze sławiące Stalina i czerwoną władzę. Je również znajdziemy w tych dwóch tomach.  Każdy, kto kocha poezję, będzie zadowolony z tej najnowszej pozycji wydawnictwa Prószyński  i S-ka. W końcu otrzymuje do rąk prawie 1000 utworów, nie tyle wyselekcjonowanych o ile odkopanych i odkurzonych z innych wydań poety. Jest to skarb, na który warto było czekać tyle lat. Z niecierpliwością więc poczekamy też na pełne, edytorskie wydanie dzieł zebranych „szarlatana, którego nikt nie kocha”. Bo poezja ta zasługuje na uwagę. Bo warto na nią czekać.

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...