Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 27.04.2015 A A A
Mężczyzna w damskim kapeluszu
WALDEMAR KUGLER

Wydawnictwo Prószyński kontynuuje rozpoczętą przed rokiem upamiętniającą 110 rocznicę urodzin Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego serię dzieł zebranych. Po dwutomowym wydaniu poezji („Szarlatanów nikt nie kocha”, „Portret muzy”) nadszedł czas na tą część twórczości poety, z której jest najbardziej znany. Jednocześnie, zostawiając z boku słynną „Zielnoną Gęś”, twórcy serii postanowili zagłębić się w tą mniej popularną, ale zaskakującą dla autora część jego dorobku. Jednak czy rzeczywiście taką zaskakującą?


Kira Gałczyńska, spadkobierczyni poety i znawczyni twórczości swojego ojca mówi, że to właśnie te najbardziej zaskakujące części są tymi które charakteryzują go najtrafniej. Największą zaletą Konstatnego, „Mężczyzny w damskim kapeluszu” jest to, że sprawdzał się we wszystkich formach i był w nich naprawdę dobry, większość jego utworów zdobywała popularność i uznanie, choć nie u kolegów z branży, to wśród publiczności na pewno.

 

Czasy w których przyszło tworzyć Gałczyńskiemu to czasy kiedy tradycyjna poezja musiała walczyć ramię w ramię z coraz bardziej komercjalizowaną twórczością kabaretową a także starać się przezwyciężać lub doścignąć popularności słuchowiskom radiowym, czy występom… telewizyjnym. Z najnowszego wydawnictwa dzieł zebranych  dowiadujemy się, że popularny poeta był także autorem scenariuszów filmowych, jeden z tych ocalałych tekstów (Chrystusowy Atleta) można właśnie przeczytać.

 

Gałczyński jako błyskotliwy prześmiewca wydobywa nasze uprzedzenia i śmiesznostki. Wnikliwie przegląda się ludzkiej naturze. Przy tym z wdziękiem zaraża nas swoim widzeniem świata. Potwierdza że teatr nie jest nudny. Różnorodne związki Gałczynskiego sięgają dwudziestolecia międzywojennego, ale w tomie znalazły się zarówno próby parateatralne (utwory satyryczne i humorystyczne zapisane w formie scen teatralnych) i typowo teatralne (libretto, operetki, farsa, dramat satyryczny). Jeżeli chodzi o formy satyryczne, czyli te najbardziej obecne w twórczości poety, to spełniał się on w skamandryckich szopkach politycznych, pisaniu piosenek dla Hanki Ordonówny, tworzeniu kabaretów: najsłynniejszej Zielonej Gęsi oraz mniej słynnych Smorgonia czy Siedmiu Kotów. Nie gardzi także parakabaretową audycją radiową Kukułka Wileńska.

 

Tom zawiera również mało znany scenariusz filmowy o Andrzeju Boboli. Warto zatrzymać się przy tej pozycji, bo poza badaczami twórczości Gałczyńskiego niewiele osób wie iż był on fascynatem rozwijającej się w pierwszej połowie XX wieku X muzy. Jak zauważa w przedmowie Tomasz Stępień, w latach dwudziestych kino stało się już naturalnym składnikiem kulturowej rzeczywistości – instytucją ekonomiczno-artystyczną, obiektem i obiegiem kulturowym.

 

W trzeciej części dzieł zebranych znalazły się następujące rodzaje twórczości: Sztuki. Próby teatralne (z otwierającym i najsłynniejszym „Więc przebijmy babci domek mały”), Próby estradowe (w tym zaskakujące „Ewa Braun i Hitler” czy nawiązanie do polskiej klasyki: „Krótka rozprawa między trzema osobami: Panem, Wójtem i Plebanem), wspomniana próba scenariuszowa o Andrzeju Boboli, filmowa groteska na temat domu wypoczynkowego im.Adama Asnyka oraz fragmenty ocalałych słuchowisk radiowych (w tym dźwiękowisko „Zaczarowana dorożka”). Wydaje się, że właśnie te radiowe słuchowiska są najbardziej „Gałczyńskie”, współgrają z dotychczas przedstawioną przez historię literatury postacią poety. A trzeba wiedzieć, że Gałczyński w tej pracy się spełniał. Pełnił rolę nie tylko autora słuchowisk, ale pracował również jako spiker, reżyser, adapter i aktor radiowy. I tak jak w latach dwudziestych należał do awangardy kabaretowej, tak w kolejnej dekadzie uważany był za awangardzistę radiowego. Operował bowiem (a robił to w mistrzowski sposób) wszystkimi gatunkami i formami radiowymi. W ramach Eksperymentalnego Teatru Wyobraźni zostaje nadane jego słuchowisko „Bal zakochanych czyli szalona noc dwóch warszawiaków”  wzbudzając gwałtowne emocje słuchaczy i krytyków. Romans z radiem rozpoczął się dla Gałczyńskiego w czasach wileńskich i był kontynuowany z powodzeniem już po wojnie, w Krakowie. Wtedy to właśnie do głosu doszła Zielona Gęś, która miała mu zapewnić nieśmiertelność i uznanie pokoleń.  W najtrudniejszym dla poety okresie (1949-1951) ,gdy nie mógł swoich tekstów drukować, właśnie radio było dla niego azylem, radio umożliwiało mu kontakt z odbiorcą. Radiową wersję miały najważniejsze powojenne utwory poetyckie – poematy Niobe i Wit Stwosz, w radiu czytał Gałczyński swoje ostatnie wiersze, zawierające już wyraźne przeczucie śmierci.

 

Niewątpliwą zaletą pozycji jest dodana interaktywna mapa Warszawy (kompatybilna z aplikacją na telefon) „Śladami Gałczyńskiego”. Dzięki niej wydawnictwo Prószyński wkroczyło na kolejny etap swojej działalności wydawniczej i wyszło naprzeciw oczekiwaniom wielu czytelników, którzy już nie tylko czytają, ale pragną chodzić ścieżkami swoich ulubionych autorów.

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...